Trudno wyobrazić sobie kabinę prysznicową bez deszczownicy, ale jeszcze trudniej – deszczownicę bez kabiny. W niektórych domach i mieszkaniach obydwa te elementy łazienkowego wyposażenia tworzą nierozerwalną całość, a ich mieszkańcom trudno sobie wyobrazić brak któregokolwiek z nich.
Deszczownica a pozostałe wyposażenie kabiny
Standardowa deszczownica do kabiny ma jedną, istotną cechę, która polega na emisji dość szerokiego, choć rozproszonego strumienia wody. Dlatego jeśli we wnętrzu kabiny znajdują się przegrody na dodatkowe akcesoria (np. okulary, mydło itd.), to najprawdopodobniej po zakończeniu kąpieli będą one całkowicie mokre.
Atutem deszczownicy w kabinie prysznicowej jest szybsze nagrzanie nie tylko samego ciała, ale też powietrza znajdującego się wewnątrz kabiny. Oznacza to jednak, że po wyjściu z niej można doświadczyć przenikliwego zimna i to nawet wtedy, gdy w łazience panuje temperatura 22 – 24 stopni Celsjusza.
Regulacja to rzecz ważna
Jeśli ktoś nie lubi ciągłego chlapania wodą, to powinien on zainwestować w deszczownicę posiadającą specjalny regulator rozprysku wody. Dzięki niemu można dostosować średnicę wodnego strumienia do aktualnych potrzeb użytkownika.
Niestety, ów regulator ma jedną, istotną wadę. Z biegiem czasu (czasem wystarczy zaledwie kilka miesięcy) zaczyna on rdzewieć lub też pokrywać się specyficznym nalotem. W praktyce oznacza to, że zmiana natężenia strumienia wody może być w tym przypadku bardzo trudna, a nawet niewykonalna.
Kompleksowe urządzenie
Funkcjonalna Deszczownica do kabiny może być też połączona z wieloma innymi, ciekawymi akcesoriami. Fajną sprawą jest inwestycja w rozbudowany zestaw prysznicowy, który umożliwia regulację temperatury (analogową lub cyfrową), a także emisję wody z różnych kierunków.
Podsumowując, trudno sobie wyobrazić kabinę prysznicową bez zainstalowanej w niej deszczownicy. Dzięki niej korzystanie z codziennej kąpieli jest dużo wygodniejsze i bardziej komfortowe. Może więc warto przemyśleć kwestię jej wplecenia w bardziej rozbudowany zestaw z np. hydromasażem?